AUTO KLINIKA Mariusz Białoboki
Żyję tyle lat na tym świecie, a jeszcze z taką sytuacją się nie spotkałem. Człowiek jest przyzwyczajony, że w urzędach przeważnie traktowany jest jak intruz. W placówkach służby zdrowia kolejki, a średni personel, jakby mógł to pacjenta wygoniłby z przychodni czy rejestracji w szpitalu.
To w głowie się nie mieści
Troszeczkę lepiej jest w sklepach i marketach, chociaż też nie patrzą przychylnym okiem na klienta. Czasami im się nie dziwię, bo kupujący też są bardzo nieuprzejmi. W dużych marketach raczej personel jest grzeczny i usłużny. Najgorzej jest w małych sklepikach. Sam miałem przyjemność ściąć się z jedną panią sprzedawczynią.
Prozaiczna sytuacja. Poprosiłem o rozmienienie dziesięciu złotych. Jak pani na mnie skoczyła, to aż mnie zamurowało. Gdyby powiedziała grzecznie: – Rozmieniłabym panu, ale po prostu nie mam drobnych. – A ona od razu huzia na Józia.
Słów nie będę przytaczał. W tym momencie nie wytrzymałem i poprosiłem o sprzedanie opakowania chusteczek. Ile się wtedy nasłuchałem, to aż uszy mi więdły. Oczywiście transakcja została zrealizowana i jak zajrzałem ukradkiem do kasy, to zobaczyłem, że szuflada była pełna drobnych. Może pani sprzedawczyni wstała lewą nogą. Też tak w życiu bywa. Za parę minut byłem świadkiem podobnej sytuacji na dworcu w kasie. Też pani krzyczała na biednego pasażera, który chciał drobne na toaletę. Rozumiem! Drobnych brakuje, ale czy panie kasjerki nie mogą mieć zapasu monet wyjętych z drzwiowego automatu, bo przecież często biedni ludzie stają przed dylematem WC, krzaki czy w majtki i dlatego pomocy szukają w kasach.
I tu nagle po kilku zetknięciach z nieuprzejmością spotkała mnie nagroda. Mój samochód odmówił mi posłuszeństwa, więc wybrałem adres warsztatu z Internetu. I już po otrzymaniu połączenia miła niespodzianka. Sympatyczna pani wypytała mnie o usterkę, a następnie wyznaczyła termin przyprowadzenia auta. Okazało się, że trzeba je zostawić w zakładzie. No, myślę, teraz czeka mnie trzykilometrowy marsz do domu. I znowu niespodzianka, miła pani powiedziała, że mnie odwiezie. Nie wierzyłem własnym uszom. Pod koniec dnia otrzymałem telefon z informacją, jak przebiegają prace i jakie są moje dalsze dyspozycję. Po dwóch dniach ponowny telefon z informacją, że auto jest gotowe. Gdy powiedziałem, że mogę mieć problemy z dotarciem, powiedziano mi, że ktoś zabierze mnie z umówionego miejsca.
Niemożliwe, myślę! Takie rzeczy w naszych czasach i do tego w Olsztynie, a jednak cuda się zdarzają! Jak się chce to można. Dopiero po kilku dniach znalazłem informację w Internecie, że ten zakład, jeżeli chodzi o jakość usług i podejście do klientów, należy do najlepszych w Olsztynie. W dalszym ciągu w głowie mi się nie mieści, że takie placówki usługowe z takim sympatycznym personelem funkcjonują w naszym mieście.
Jacek Panas
Artykuł z "Życie Olsztyna nr 1 2023"
Designed by Agnieszka Przychodzka